Karpiel-Bułecka śpiewa "Boso" zmuszając nas do uświadomienia sobie, że odchodzimy z tego świata tak jak przyszliśmy: bez niczego. Zostają po nas przedmioty, rzeczy, które lubiliśmy, które były na tyle ważne, aby stały - czasem nawet dziesiątki lat - w naszym domu.
Jak to się dzieje, że z czymś rozstajemy się ot, tak, bez "bólu", a inne przedmioty stają się nam bliskie?
Człowieka można pamiętać przez pryzmat przedmiotów, którymi się otaczał.
Zapraszam do podróży po domu osoby, której już nie ma wśród nas. Rzeczy pamiętają...
Pamiętamy i my...